Pamiętnik wielkich zmian - Epilog
Przez kolejne kilka tygodni wszyscy wojownicy, którzy przetrwali wojnę dochodzili do siebie i powoli wracali do swoich domów a rodzina królewska spotykała się z rodzinami ofiar i zapewniała im opiekę do końca życia. Wiedzieli, że muszą to zrobić w ramach wdzięczności za swoje życia i za to, że się poświęcili. Przynajmniej tak mogli im wynagrodzić tę stratę.
Loki musiał przyznać, że nigdy jeszcze nie czuł się tak szczęśliwy. Siedział w jednej z altanek, przyglądając się dwóm tańczącym postaciom - swojej żonie i córce, które bawiły się w ogrodzie, błądząc wśród kwiatów róż. Nie mógł się nasycić tym widokiem. Miał świadomość, że wiele razy brakowało bardzo niewiele, by nigdy tego nie zaznał. Tak mało brakowało, by stracił szansę na szczęśliwą rodzinę ze swoją ukochaną i nigdy już nie mógł poczuć promieni Słońca na swojej skórze.
Drgnął nieznacznie, gdy ktoś obok niego usiadł, jednak od razu rozpoznał wielką postać swojego brata.
-Jesteś szczęśliwy, prawda? Przeszliście długą drogę.
Odezwał się blondyn po chwili milczenia a na jego brodatej twarzy majaczył rozmarzony uśmiech. Mimo że nigdy się do tego nie przyznał, bardzo zazdrościł bratu miłości i szczęścia, faktu posiadania rodziny. Jemu nigdy się to nie udało i miał przeczucie, że jeszcze wiele wody upłynie, nim uda mu się znaleźć swoją drugą połówkę.
-Owszem. Jestem niezwykle szczęśliwy. Nigdy nie sądziłem, że kiedyś będę siedzieć na altanie i spoglądać na moje ukochane kobiety. Że kiedykolwiek będę aż tak szczęśliwy, jak jestem teraz. Cały świat się sprzysiągł, by mi to odebrać.
-A mimo to jesteś w tym punkcie.
-To również twoja zasługa. Pomogłeś nam wiele razy. Nie wiem, jak miałbym ci podziękować.
Na kilka chwil obaj bracia zamilkli oglądając, jak dwie kobiece postacie uciekają pod dach, chcąc się schronić przed deszczem, który niespodziewanie spadł.
-Po prostu chroń je i dobrze rządź Asgardem. Ja sobie poradzę.
-W porządku.
Przyznali i obaj dobrze wiedzieli, że była to niezwykle wiążąca obietnica wspólnej przyszłości. Tym razem nie jako wrogowie a jako zjednoczona rodzina, na wiele wieków oddalając więc wizję Ragnaroku.
Komentarze
Prześlij komentarz