Pamiętnik byłego Asgardczyka - Rozdział 13

Następnego dnia żadne z tej dwójki nie poszło do szkoły i wstali chwilę przed 10 a po śniadaniu dziewczyna chętnie pomogła skontaktować się ze swoimi opiekunami. Nie wiedzieli o czym Tony z nimi rozmawiał przez telefon, ale gdy wrócił ze zwycięzkim uśmiechem oznajmił, że Diana zostaje z nimi, bo muszą mieć na nią oko, więc wszyscy się po prostu na to zgodzili a jej rodzice zastępczy przywieźli jej rzeczy do siedziby firmy Stark Industrie, skąd odebrała je Papper. Było to trochę zaskakujące dla nastolatki, że jej z reguły nadopiekuńczy rodzice bez problemu zgodzili się na jej przeprowadzkę do nieznajomego mężczyzny po czterdziestce, ale kompletnie tego nie skomentowała, będąc zbyt zajęta swoim własnym śniadaniem i nawet nie uczestnicząc zbytnio w rozmowie, co mocno zdziwiło obecnych wtedy w kuchni.

Z resztą nie była to jedyna rzecz, która dziwiła mieszkańców wieży. Zawsze widać było, że Loki i Diana byli bardzo zależni od siebie. Ich emocje zdawały się być zawsze podobne, chociaż druga osoba nie okazywała tego tak mocno, jak to z nich, które właśnie je przeżywalo. Blondynka jednak przy każdym posiłku miała minę, jakby jadła po raz pierwszy od miesięcy i nie do końca rozumieli, dlaczego tak jest. Inną rzeczą było to, że oboje zawsze wiedzieli, gdzie jest ta druga osoba. Nie byli nierozłączni, bardzo często byli osobno ale mimo to gdy jednego dnia Tony i Diana byli w kuchni i mężczyzna zbił szklankę, bóg kłamstw pojawił się w pomieszczeniu w przeciągu kilku sekund, upewniając się, że jego Samboer nie zrobiła sobie krzywdy. Iron Man z zaskoczeniem stwierdził pewnego wieczoru, że czasami ta dwójka nastolatków zachowuje się tak, jakby byli ze sobą nierozłączni od urodzenia, chociaż dobrze wiedzieli, że tak w cale nie było.

W czasie poza szkołą i standardowymi treningami fizycznymi w których w pewnym momencie nawet Diana zaczęła uczestniczyć, starali się rozszyfrować, czy jej asgardzkie pochodzenie dawało jej jakieś moce, jednak wszystkie próby i testy, które przeprowadzali spełzały na niczym i nie dawały im absolutnie żadnej odpowiedzi na dręczące ich pytania. Sama Diana twierdziła, że nie ma żadnej mocy i nie ma sensu kontynuować tych wszystkich testów ale jednocześnie nie protestowała, gdy któreś z nich wpadło na kolejny pomysł i prosiło ją o sprawdzenie, czy może to coś da. Ekscytacja jednak malała z każdą nieudaną próbą i Loki widział, że nie wpływa to dobrze na jego partnerkę, mimo że ta starała się kompletnie nic nie okazywać po sobie. 

Tego dnia jednak, niemal dwa miesiące odkąd odnalazł swoją Samboer, bóg psot wpadł na pewien pomysł i postanowił od razu go przetestować. Doskonale wiedział, że Bruce wciąż reaguje na niego alergicznie i jest duże prawdopodobieństwo, że zostanie przez niego zaatakowany, jednak wiedział, że on i inni Avengersi są w stanie go powstrzymać, nim jemu samemu stanie się krzydwa. Zaciągnął więc profesora do specjalnie przystosowanej sali treningowej, która została stworzona specjalnie po to, by ćwiczyć tam z Hulk'iem - przemianę w niego, przemianę z powrotem w Bruce'a, uspokajanie i obezwładnianie go i tym podobne rzeczy. To jednak nie było na dzisiaj w planie.

-Po co mnie tu przyprowadziłeś, Loki?

Zapytał mężczyzna, spoglądając na postać czarnowłosego chłopaka kroczącego za jego plecami, gdy ten nagle wyciągnął sztylet z kieszeni i z psychopatycznym uśmiechem na twarzy zaczął powoli podchodzić do odsuwającego się od niego coraz bardziej Bannera. 

-Wiesz... pomyślałem sobie, że powinieneś w końcu przyzwyczaić się do moich psikusów, skoro mieszkamy pod jednym dachem.

Wysyczał ale jego twarz przeczyła temu co mówił i wyglądało na to, że ma zamiar po prostu zabić napromieniowanego mężczyznę, mimo że teoretycznie wiedział, że to niemożliwe. 

-Przestań, Loki, opamiętaj się, proszę.

Bruce tego nie chciał. Bardzo nie chciał przemieniać się w tę okrutną bestię, ale wiedział, że jest w pułapce. Chłopak już zamknął za nimi drzwi a on nie miał z nim szans w swojej ludzkiej formie. Wtedy chłopak dźgnął go szybko, sprawnie omijając wszystkie ważne narządy swoim ostrzem, nie chcąc go jakoś poważnie uszkodzić, ale o tym mężczyzna zdał sobie sprawę dopiero później. Szybko przemienił się w Hulk'a a po całej wieży rozniósł się ryk potwora, który od razu ruszył na nieprzyjaciela.

-Czy to Hulk?

Tony, który właśnie pił swojego popołudniowego drinka niemal zakrztusił się płynem, patrząc z przerażeniem i niezrozumieniem na siedzące na kanapie Dianę i Nat. Szybko się opamiętał i wziął w rękę leżący nieopodal tablet, przeglądając wszystkie kamery po kolei.

-Cholera...

Powiedział, ale dziewczyn już nie było. Blondwłosa pchana przeczuciem płynącym przez ich Liv zdała sobie sprawę, że jej partner jest w niebezpieczeństwie i po chwili już zbiegała po schodach a zaraz za nią pędziła rudowłosa, chcąc pomóc i przekonać się, co też rozwścieczyło ich zielonego kolegę. Niemal wpadła na Asgardiankę, gdy ta zatrzymała się w drzwiach do sali treningowej patrząc na malującą się przed nią scenę szeroko otwartymi oczami, które powoli wypełniały się łzami. Gdy agentka podążyła za jej wzrokiem zauważyła scenę, którą Tony kiedyś opisywał im z czasów próby podboju Nowego Jorku - na ziemi pod ścianą leżał zakrwawiony nóż, Hulk szalał bijąc Loki'ego, gdy akurat udało mu się go złapać a czarnowłosy starał się jakoś bronić i uciekać, ale nie udawało mu się to zbyt dobrze. W pewnym momencie bestia zamachnęła się a bóg kłamstw uderzył w ścianę i padł na ziemię bez ruchu. Obie kobiety jak zaczarowane obserwowały, jak zielony Avenger powoli podchodzi, by wykończyć Asgardczyka. 

-Nie... Przestań.

Nat ocknęła się dopiero, gdy usłyszała te słowa wypowiedziane cichym głosem nastolatki. Cała obejrzana przez nich scena trwała zaledwie kilka sekund, zbyt krótko, by w ogóle mogły zareagować. Po bladych policzkach złotowłosej płynęły łzy a oczy z uwagą śledziły scenę. Hulk stanął nad nieprzytomnym chłopakiem i uniósł obie ręce w górę, szykując się do ostatecznego ataku.

-NIE!

Rozdzierający kobiecy krzyk dotarł do nawet najciemniejszego zakamarka ogromnej wieży Avengers'ów, wbijając wszystkich obecnych w ziemię. Tylko rudowłosa była świadkiem tego, co wydarzyło się potem w przeciągu kilku kolejnych sekund. Nastolatka krzyczała a jej całe ciało pokryło się zielonym poblaskiem, jej oczy pociemniały mimo wciąż płynących po twarzy łez a Hulk nagle uderzył w przeciwległą ścianę, opadając na ziemię i wydając się być zbitym z pantałyku. Dziewczyna weszła do sali treningowej a zieloną poświatę zaczęły przecinać pojedyńcze, czerwone poblaski, gdy stanęła naprzeciw bestii, zasłaniając swojego Samboer własnym ciałem. Wystarczyło spojrzenie czarnych oczu, by Hulk nie mógł podnieść się z podgłoi i zwijał się z bólu, jakby właśnie palono go żywcem, mimo że nikt go nawet nie dotykał. 

-Jak mogłeś, Bruce..?

Łamiący się głos wydawał się dobiegać jakby z oddali. Tony w swoim kombinezonie przystanął przy rosyjskiej agencte i przyglądał się zaistniałej scenie. Dotarcie tutaj od momentu, gdy zobaczył co się dzieje na tablecie nie zajęło mu nawet minuty, a jednak tyle zdążyło się już wydarzyć. 

-Diano, przestań, już dosyć.

Powiedział stanowczo gdy zobaczył, że ich zielony kolega powoli znów zmienia się w swoją ludzką postać, najwyraźniej pod wpływem oddziałowującej na niego magii, której kolor stawał się coraz bardziej czerwony a całe pomieszczenie wypełniała ogromna żądza mordu. Gdy Iron Man już szykował się do zaatakowania nastolatki, ktoś dotknął jej ramienia a gdy się odwróciła zobaczyła swojego Samboer z lekkim uśmiechem na ustach i musiała przyznać, że nie wyglądał tak źle, jak jej się wydawło, że było.

-Możesz już przestać, Diano. 

Powiedział miękko. Dopiero po chwili Hulk przestał krzyczeć i już w swojej ludzkiej formie leżał nieprzytomny na podłodze a dziewczyna odwróciła się przodem do boga psot, jednak jej zielona poświata nie zniknęła.

-Jak się czujesz?

-Bywało gorzej. Proszę, wybacz mi, Diano. Miałem przeczucie, że taka mała prowokacja sprawdzi się, by ujawnić twój potencjał i twoje moce. Jednak użyłaś ich już zbyt dużo i jeśli zaraz nie przestaniesz, twoje nieprzyzwyczajone do magii ciało zacznie prostestować. Spróbuj uspokoić emocje i powiedz w myślach swojej magii stop. 

Poprosił, wciąż mówiąc bardzo cicho. Błękitne oczy wpatrywały się w niego jeszcze przez kilka chwil, nim w końcu zasłoniły je powieki i po chwili ciało blondynki bezwładnie opadło w ramiona partnera.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pamiętnik byłego Asgardczyka - Prolog

Pamiętnik wielkich zmian - Rozdział 19

Sługa - Rozdział 9