Pamiętnik byłego Asgardczyka - Rozdział 5
Jeszcze przed porą lunchu wszyscy w szkole wiedzieli już, że do ich szkoły dołączył nowy chłopak zza granicy, nieziemsko przystojny i "pokonał" szkolnego gnębiciela. Nastolatek nie zdawał sobie sprawy z tego, że wszyscy już o nim wiedzą w momencie, gdy wchodził na szkolną stołówkę, ale czuł na sobie wzrok każdej jednej osoby znajdującej się na sali, jednak nikt nie odważył się do niego podejść. Ustawił się wraz z innymi w kolejce i po kilku minutach siedzieli przy stole razem z dziewczyną z ich klasy o ciemniejszej karnacji i burzy ciemnych loków.
-Wszyscy już o tobie wiedzą. Kretyni boją się podejść.
Rzuciła na ich widok, patrząc prosto na czarnowłosego, który niepewnie przyglądał się kanapce, jaką dostał od szkolnej kucharki i nie był do końca pewien, czy faktycznie chce to jeść.
-Nie dziwię im się.
Mruknął pod nosem, uważnie oglądając kanapkę z każdej strony i otwierając ją i sprawdzając, co jest w środku, marszcząc brwi z niezrozumieniem.
-Czemu przyglądasz się tej kanapce, jakby była ze starą rybą?
Dziewczyna w końcu nie wytrzymała i musiała zapytać, o co chodzi z tym dziwnym zachowaniem. Spojrzenie zielonych oczu spoczęło na niej na kilka sekund, nim znów wróciło do kanapki.
-Zamówiłem kanapkę z ciemnego chleba bez żadnych sosów ale z warzywami i dostałem to. Nawet nie do końca wiem, co to jest.
-To gouda, romulada i ogórek. Romulada to taka... taki sos. Używa się go czasem zamiast masła.
Z wyjaśnieniami pospieszył Peter, obserwując, jak na twarzy jego przyszywanego brata wykwita obrzydzenie i niedowierzanie.
-To szkolna stołówka, można się było spodziewać.
MJ wzruszyła ramionami, wgryzając się w swoje jabłko i obserwując, jak chłopak odsuwa od siebie tacę, zabierając z niej tylko wodę, kakao i jogurt z musli, które stały obok kanapki.
-Nat ma rację, że powinienem nauczyć się gotować. Inaczej umrę tu z głodu...
Westchnął, zabierając się za swój jogurt i zastanawiając się w jaki sposób zemści się na pani wydającej posiłki, bo że nie puści jej tego płazem, tego był pewien. Wtedy przyszedł mu do głowy pewien pomysł i uśmiechnął się do swoich myśli, zerkając kątem oka na ladę, za którą stała rzeczona kobieta.
-O nie, nawet o tym nie myśl!
Peter od razu zaczął sobie wyobrażać najgorsze scenariusze, chociaż nie miał nawet pojęcia, co wykombinował czarnowłosy. Ten jedynie wzruszył ramionami i pstryknął pod stołem palcami, na co początkowo nikt nie zwrócił uwagi. Do czasu, gdy przerażona kobieta po czterdziestce w fartuchu i z czepkiem na włosach zaczęła krzyczeć w niebogłosy a były As drżał, ledwo powstrzymując śmiech. Spod fartucha kobiety zaczęły wyskakiwać wielkie, oślizgłe żaby, które brały się niewiadomo skąd. Część uczniów krzyczała panikując, część śmiała się w niebogłosy, a biegna mieszkańczyni Midgardu nie wiedziała, co się dzieje ani co ma zrobić i skakała, próbując strzepać z siebie ciągle pojawiające się płazy.
-Loki!
Peter spojrzał z oburzeniem ale i z podziwem na czarodzieja, który uśmiechnął się najbardziej niewinnie, jak tylko mógł, po czym wzruszył ramionami.
-Nie mogłem jej przecież puścić tego PŁAZEM.
Odpowiedział, wyraźnie akcentując ostatnie słowo. Nie chcąc mieć jednak problemów z Avengersami ani w ogóle z nikim i spełniając prośbę Petera, po kilku minutach zakończył działanie zaklęcia, pozwalając wszystkim odetchnąć z ulgą a żaby zniknęły, jak gdyby nigdy ich tam nie było.
-Okay.. to było dziwne. Spider-man'ie, kim jest twój kuzyn? Też jakiś superbohater?
Dopiero teraz trójka chłopaków przypomniała sobie, że MJ siedzi razem z nimi. Czarnowłosy szybko skojarzył fakty domyślając się, że dziewczyna jest we wszystko wtajemniczona, skoro zdaje sobie sprawę z tego, kim jest Peter.
-Jestem Loki, prawowity spadkobierca tronu Jotunheimu, syn Odyna, książę Asgardu. Największy mag we wszystkich dziewięciu światach oraz bóg psot i kłamstw. Od niedawna wygnaniec i jeden z Avengersów.
Przedstawił się wraz ze wszystkimi swoimi tytułami, uśmiechając się przy tym lekko zadziornie. Dziewczyna patrzyła na niego z niedowierzaniem, po czym spojrzała na Petera, mając nadzieję, że ten jej powie, że to tylko żart, ale tak się nie stało.
-Czy ty przypadkiem nie zaatakowałeś Nowego Jorku?
Zapytała, na co chłopak niechętnie przytaknął, przypominając sobie tamte czasy. W tym momencie, gdy o tym myślał, ktoś krzyknął i upadł na ziemię, upuszczając tacę. Obrócili się w tamtą stronę i zauważyli klęczącą na ziemi dziewczynę a dookoła niej porozrzucane rzeczy. Nie mogła złapać oddechu i wyglądała, jakby zaraz miała oszaleć z bólu. Zdziwiło ich to, chociaż szczególnie zdziwiło ich, że nikt nie potrafił jej pomóc a jedyne przyjaciółki klęczały obok niej i coś do niej wołały, ale dziewczyna nie reagowała.
-Loki, umiałbyś jej pomóc?
Błagalny ton Spider-man'a wyrwał wszystkich przy stole z szoku. Skinął głową i oblizał usta, obmyślając plan.
-Podejdziemy tam i powiemy, że zaniesiemy ją do uzdrowiciela. Wyprowadzimy ją z sali.
Oznajmił i razem z Peterem wstali z miejsca, podchodząc do blondwłosej nastolatki, która zdawała się dusić. Znieczulica społeczna, o której świadczył brak reakcji znacznej większości obecnych tam osób, obrzydzał byłego księcia, ale nic nie mógł na to poradzić. Peter przejął dziewczynę tłumacząc jej koleżankom, co mają zamiar zrobić, po czym wyszli z sali i zanieśli ją do najbliższej łazienki, gdzie usadzili ją na zimnych płytkach. Loki klęknął przy niej i przyjrzał się jej.
-Wygląda na atak paniki. Znasz ją?
Zapytał i wyciągnął dłoń w stronę dziewczyny, przykładając ją do poszarzałego w tym momencie czoła i wtedy poczuł przechodzący przez jego ciało prąd, co mocno go zdziwiło. Skupił się jednak na pomocy poszkodowanej i po chwili nastolatka mogła już spokojnie łapać powietrze, bicie jej serca się uspokoiło a na twarz powoli wracały kolorki. Złapała się za klatkę piersiową, drugą ręką ocierając z policzków łzy i spojrzała zaskoczona na czarnowłosego chłopaka.
-Dziękuję.
Nic więcej nie powiedziała, ale mimo to ton jej głosu już przez resztę dnia pobrzmiewał w myślach byłego księcia Asgardu.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, już wszyscy plotkują o Lokim, ale ten "prad" tom właśnie taki że ta osoba jest jego druga połówką...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie