Pamiętnik byłego Asgardczyka - Rozdział 25
Loki przeliczył swoje możliwości i wykorzystując o wiele więcej magii, niż miał możliwość, wykończył swój i tak już wykończony przez panujące na Muspellheimie gorąco organizm, czego konsekwencją był trzydniowy sen w jaki zapadł, by móc zregenerować siły.
Pepper zajęła łóżko po jego lewej stronie, podłączona pod kroplówkę i aparaturę kontrolującą jej funkcje życiowe. Jej stan ogólny był całkiem w porządku i nie miała żadnych większych obrażeń, ale jej ciało było odwodnione a organizm wykończony i wygłodzony, co zaowocowało trwającą 8 dni śpiączką.
Reszta Avengers'ów wyszła z tego z większymi lub mniejszymi ranami, ale dość szybko udało im się dojść do siebie. Diana nie odstępowała łóżka swojego męża na krok, wciąż trzymając jego dłoń w swoich i tęskniąc, martwiąc się o to, czy wszystko będzie z nim w porządku. Towarzyszył jej z resztą Tony, który trwał tuż obok przy łóżku rudowłosej ukochanej, modląc się, by się obudziła.
Dopiero dwa tygodnie później wszyscy razem mogli zasiąść w salonie w wieży Avengers'ów i świętować zwyciężoną wojnę i to, że nikt nie zginął.
-Nie mogę uwierzyć, że wzięliście ślub a mnie przy tym nie było!
Ekscytowała się Pepper, która już niemal całkowicie zdołała wrócić do zdrowia. Wszyscy roześmiali się ale to młodej parze oddano pole do popisu.
-Był z nami tylko Thor, bo prowadził ceremonię. Obiecaliśmy sobie, że gdy wrócimy i wszyscy wydobrzeją, urządzimy prawdziwe wesele, na którym wszyscy będziecie.
Odpowiedziała nastolatka, siedząc na kolanach swojego męża i wtulając się w jego pierś. Odkąd Loki się obudził, zdawali się być jeszcze bliżej siebie o ile to w ogóle było możliwe. Nikomu jednak to nie przeszkadzało, więc szybko przestali zwracać na to uwagę.
***
Wieczór minął im w niezwykle przyjemnej atmosferze i wszyscy bawili się świetnie. W pewnym momencie dołączyła do nich nawet MJ, która mogła dołączyć do zabawy i zostać na noc po tym, jak została poinformowana o czekającej ją i Petera poważnej rozmowie z Tonym i Pepper następnego ranka. Jednak w końcu zaczęli robić się senni, więc Loki i Diana postanowili wrócić do swojej sypialni a w ich ślady podążyli Pete z MJ.
-Loki, możesz mi coś wyjaśnić?
Czarnowłosy już trzymał dłoń na klamce do swojej sypialni, gdy zatrzymał go głos ukochanej jego przybranego brata. Spojrzał na nią pytająco, pozwalając jej kontynuować.
-Dlaczego ty i Diana od początku możecie spać i mieszkać razem a o nas mają problem?
Zapytała wprost, wprawiając wszystkich w krótką zadumę.
-Cóż, chyba chodzi o różnice kulturowe i wychowanie. Zostałem wychowany zupełnie inaczej niż Peter i przeżyłem dokładnie 1000 lat w moim świecie, nim tu trafiłem. Miałem więc czas dojrzeć i dowiedzieć się wszystkiego. Tony zna tylko podejście midgardiańskich nastolatków. Do tego dochodzi też fakt, że Diana okazała się moją Samboer i przebywanie osobno było zbyt niebezpieczne. Mimo to nie ominęła mnie rozmowa o stosunkach seksualnych pomiędzy mężczyzną a kobietą.
Odpowiedział w końcu bóg psot, po czym życzył pozostałym dobrej nocy i wszedł ze swoją ukochaną do sypialni, zamykając za nimi dokładnie drzwi. Posadził ją na łóżu a sam uklęknął przed nią i wtulił się w jej brzuch, co wywołało jej lekki śmiech.
-Zachowujesz się, jakbym była w ciąży.
Rzuciła rozbawiona, wplatając palce u dłoni w jego gęste włosy i przeczesując je raz po raz.
-Gdybyśmy żyli w Asgardzie, może już byś była.
To nie to zdanie zaskoczyło nastolatkę ale rozmarzoty ton głosu jej chłopaka. Spojrzała na niego lekko zszokowana i nie do końca wiedziała, jak ma interpretować jego słowa a tym bardziej, jak powinna na nie odpowiedzieć.
-W Asgardzie jeśli znajdziesz swojego Ekte Samboer to nawet w tym wieku możesz mieć już dzieci i jest to całkowicie normalne. Wiem, że tutaj jest inaczej. Troszkę żałuję, że musimy jeszcze trochę poczekać.
Kontynuował, nie słysząc żadnej odpowiedzi ze strony swojej ukochanej.
-Ty... chcesz mieć dzieci?
Zapytała w końcu po kilku niezmiernie długich sekundach milczenia. Chłopak podniósł głowę i spojrzał na nią z dołu, widząc niepewność malującą się na jej twarzy, co bardzo go rozczuliło i uśmiechnął się lekko, odgarniając jasny kosmyk włosów z jej twarzy.
-Oczywiście. Z tobą, skarbie. Ale jeszcze nie teraz. Pomyślimy o tym za kilka lat. Swoją drogą, kochanie, jak chcesz, żeby się do ciebie zwracać? Dalej Diana czy jednak Vilde? Miałaś zdecydować.
-Przyjmę imię od moich rodziców. Vilde Laufeyson... jak pięknie to brzmi.
Zapewnił swoją ukochaną i wziął ją w ramiona, przytulając do siebie i kładąc się z nią na ogromne łoże. Zakochani trwali w tym czułym uścisku przez jakiś czas, aż w końcu zmorzył ich sen i w ubraniach zasnęli snem sprawiedliwych.
***
Kilka dni później, gdy Loki wrócił do domu z zakupów z ulubioną bubble tea swojej ukochanej, zastał ją w salonie zupełnie nieobecną i z konsternacją wymalowaną na twarzy. Odłożył rzeczy na blacie baru i podszedł do swojej Samboer, kładąc swojej ukochanej dłoń na ramieniu i zwracając jej uwagę na siebie.
-Co się stało?
Zapytał czule, starając się cokolwiek wyczytać z twarzy swojej ukochanej.
-Mam dziwne przeczucie, że Pepper jest w ciąży. Nie wiem, dlaczego.
Samego czarnowłosego bardzo zaskoczyło to wyznanie. Szukał rozwiązania w myślach, gdy do pomieszczenia weszła osoba, o której właśnie rozmawiali i przywitała się z nimi wesoło.
-Po czym tak sądzisz?
Dopytał cicho nie spuszczając wzroku z rudowłosej jednak nie widząc żadnych oznak błogosławionego stanu, który podejrzewała u niej jego żona.
-Mam takie dziwne przeczucie, wrażenie. Nie wiem, jak mam to wyjaśnić.
Złotowłosa wydawała się być kompletnie zagubiona w tym, co się dzieje i westchnęła ciężko, opierając brodę na dłoni i wciąż obserwując swoją opiekunkę.
-Co się tak czaicie? Planujecie coś?
Zapytała z uśmiechem Pepper, siadając naprzeciwko nich na kanapie i zastanawiając się, co też siedzi w głowach tej młodej pary.
-Tak jakby. Mogę coś zrobić?
Loki wstał i podszedł do zaskoczonej kobiety, która wpatrywała się w niego niepewnie.
-Zależy, co takiego?
-Połóż się, proszę.
Po chwili wahania rudowłosa w końcu zrobiła to, o co bóg psot ją poprosił i rozłożyła się na kanapie, przeskakując spojrzeniem to z chłopaka na blondynkę i z powrotem. Asgardczyk uklęknął przy niej i uniósł dłoń nad jej brzuchem, otaczając go złotą barierą i przez chwilę trwał w takim bezruchu, aż w końcu skończył zaklęcie i wrócił do swojej ukochanej, dziękując Pepper lekkim uśmiechem.
-Miałaś rację, skarbie. Prawdopodobnie jako kobieta jesteś bardziej na tego typu rzeczy i szybciej je wyczuwasz. Nie wiem, jak inaczej to wyjaśnić.
Przyznał i podał ukochanej napój, który przyniósł dla niej z miasta i zupełnie zapominając o tym, że miał coś do ogłoszenia siedzącej wciąż na kanapie naprzeciwko i wciąż zbitej z tropu kobiecie.
-Powiecie mi o co chodzi czy mam się domyślać?
Dopiero wtedy para nastolatków znów zwróciła na nią uwagę. Szybko wymienili spojrzenia, jakby czytając sobie w myślach.
-Jesteś w ciąży.
Komentarze
Prześlij komentarz