Pamiętnik wielkich zmian - Rozdział 11
Asgard bardzo dynamicznie zmieniał się pod rządami nowej pary królewskiej. Oboje wprowadzili wielki powiew świeżości do troszkę zastałego już w swoich własnych przekonaniach i tradycjach społeczeństwa a lud z radością przyjmował wszystkie zmiany, chociaż nie były one zbyt drastyczne. Większość z poddanych była zadowolona z rządów nowych władców i cieszyli się, że to właśnie młodszy z synów Odyna objął tron. O tym najlepiej przekonała się Vilde, która pewnego wieczora, jak wiele razy wcześniej, wyszła na miasto w przebraniu i zabrała miejsce w jednej z tawern, chcąc posłuchać głosu swojego ludu i dowiedzieć się, czego im potrzeba oraz czy są zadowoleni z ich rządów. Poprosiła gospodarza o jedno piwo i sącząc je obserwowała przewijających się przez knajpę ludzi.
-Panienko, pozwoli panienka, że umilę jej czas jakąś opowieścią?
W pewnym momencie naprzeciwko przebranej królowej zasiadł skromnie ubrany jegomość z wielkim uśmiechem na twarzy i tańczącymi w oczach iskierkami. Odwzajemniła delikatnie uśmiech i skinęła głową, zauważając lutnię na jego plecach.
-Nie mam jednak ochoty na pieśni. Może porozmawia pan ze mną? Jestem wojowniczką i długo nie było mnie w Asgardzie. Widzę, że wiele się zmieniło. Chętnie dowiedziałabym się więcej.
Skłamała zręcznie tak, że nawet na moment nie zadrżał jej głos a powieka nie drgnęła. Mężczyzna ochoto pokiwał głową ozdobioną brązowymi lokami i zamyślił się na chwilę.
-Pozwoli więc pani, że opowiem wszystko od początku. Nasz stary król, Odyn Wszechojciec, wygnał z Asgardu swego młodszego syna, boga psot i kłamstw, Loki'ego. Niestety okazało się, że gdy młody książę odnalazł szczęście na Ziemii, nasz król rozkazał je zniszczyć. O całej prawdzie dowiedzieliśmy się dopiero, gdy król Loki wraz ze swoją żoną i przyjaciółmi przybył do Asgardu by osądzić starego króla. Biedna królowa Vilde miała bardzo ciężkie życie na Ziemii, daleko od swego ludu i pobratymców. Jej pradziad swego czasu konkurował z Odynem o tron Asgardu, więc by sięgnąć korony stary król rozkazał zabić jego i cały jego ród. Jakimś cudem królowa Vilde przetrwała te wszystkie lata bez ani jednej przyjaznej duszy i nie wiedząc, co się dzieje dookoła niej. Król Loki z kolei okazał się być synem jednego z lodowych olbrzymów Jotunheimu oraz Asgardianki. Oboje się odnaleźli i okazało się, że są Samboer, co sprowadziło dla nich wielką radość i szybko pobrali się, wiedząc, że chcą być ze sobą złączeni na zawsze. Niestety stary król zabił ich nadchodzące szczęście i jedncześnie ich pierworodne dziecko. To przelało czarę goryczy i doprowadziło do ataku na Odyna.
-Co zrobili Thor i królowa Frigga?
-Oboje oczywiście sprzeciwili się staremu królowi i stanęli po stronie dziedzica tronu Jotunheim'u i jego żony. Nie było innej możliwości. Po wszystkim pierwotny syn królowej Friggi oddał tron swemu adoptowanemu bratu bez słowa sprzeciwu. Od tamtej pory Asgardem rządzi rozważny król Loki i jego dobrotliwa małżonka, Vilde.
-Zauważyłam, że trochę zmieniło się w Asgardzie. To ich sprawka? Jak lud na to reaguje?
-Owszem, panienko, zmiany, które obserwujemy w naszej ojczyźnie są spowodowane rządami króla i królowej Laufeyson. Większość ludu jest tym zachwycona. Król Loki został łącznikiem Asgardu i Jotunheimu, ustanawiając posłów w obu światach i dzierżąc dwie korony na swej skroni. Królowa z kolei została łączniczką Asgardu z Ziemią i objęła Midgardiańską planetę ochroną. Bardzo często odwiedzają Midgard lub do Asgardu przybywają ich midgardzcy przyjaciele, zwani grupą walecznych Avengers. To oni pomogli królowi i królowej obalić Odyna.
-Jest coś z czego lud jest szczególnie zadowolony?
-Ależ oczywiście! Król Loki znalazł rozwiązanie, by każdy, nawet najbiedniejszy mieszkaniec Asgardu miał równy dostęp do szkolnictwa i pomocy medycznej. Wraz z królową ponoć przez dwa tygodnie bez ustanku pracowali nad sposobem, by podatki były sprawiedliwe a nie równe i umożliwiały korzystanie z tych podstawowych usług. Wszyscy są im za to niezmiernie wdzięczni!
-Rozumiem, to bardzo dobrze. Powiedz, czy jest coś, co najbardziej chcieliby zmienić Asgardczycy? Nie jestem już dłużej zorientowana w potrzebach mojej ojczyzny po tak długiej nieobecności.
-Niestety, król i królowa nie są w stanie w kilka miesięcy spełnić wszystkich potrzeb swego ludu. Aktualnie mieszkańcy najbardziej martwią się brakiem zapasów i tym, że w trakcie nadchodzącej zimy zastanie ich głód. Gdyby król i królowa tylko mogli znaleźć na to jakieś rozwiązanie...
-Dziękuję ci bardzo, dobry człowieku. Grajku, wędruj przez wszystkie dziewięć światów i głoś dobre zmiany zachodzące w stolicy bogów. Jestem pewna, że z czasem wszystko będzie zmieniać się na lepsze.
Zakończyła rozmowę Vilde, dopijając resztkę piwa i odstawiając kufel na bok. Wyjęła z kieszeni dwie złote monety i podała je grajkowi wstając od stołu, po czym zapłaciła za napój z wielkim napiwkiem i odeszła, zastanawiając się nad tym, co usłyszała. Doskonale zdawała sobie sprawę, że śmierć Odyna i objęcie przez nich tronu wpłynęło na inny przebieg wiosny, lata i wczesnej jesieni w tym roku, ponieważ była to śmierć przedwczesna, nie wynikająca z podeszłego wieku. Nie sądziła jednak, że z zapasami jest tak źle a lud aż tak martwi się o wyżycie w trakcie nadchodzącej zimy. Musiała jednak omówić to ze swoim mężem i znaleźć odpowiednie rozwiązanie.
Już pod swoją własną postacią weszła do zamku i skierowała się korytarzami do komnat, które zajmowała wraz ze swoim Samboer odkąd zamieszkała w Asgardzie. Otworzyła drzwi do ich biblioteczki i delikatny uśmiech wpłynął na jej twarz, gdy zauważyła swojego męża pochylonego nad jakimiś księgami, kompletnie skupionego na czytanym tekście a jego lekko zmarszczone brwi były najlepszym dowodem na to, że odpłynął z tego świata do swoich własnych myśli i tego, co właśnie czyta. Podeszła do niego i ułożyła dłonie na spiętych ramionach, delikatnie je rozmasowując. Minęło tylko kilka sekund, nim zimne palce ujęły jej własne a ciepłe usta spoczęły na bladej skórze jej dłoni.
-Już wróciłaś ze swojej wycieczki, kochanie?
Aksamitny głos mężczyzny był cichy i głęboki, przepełniony ciepłem i miłością jaką czuł do osoby, do której kierował te słowa. Kobieta uśmiechnęła się delikatnie i nachyliła, obejmując za szyję swojego wybranka i skłdając delikatny pocałunek na odrobinę szorstkim od niewidocznego zarostu policzku.
-Owszem. Lepiej powiedz, czy ty już skończyłeś czytać tę książkę?
-Dzisiaj jestem już tylko twój, Vilde. Doskonale o tym wiesz. Dowiedziałaś się czegoś nowego?
-Tak, jednak możemy się tym zająć jutro. Chodźmy do sypialni, jestem zmęczona.
Odpowiedziała blondynka i odsunęła się od króla, kierując swoje kroki do wspomnianego pomieszczenia. Słyszała za sobą szuranie krzesła i ciche kroki, dlatego niedługo oboje znaleźli się w obszernej sypialni, gdzie młoda królowa od razu położyła się na wielkim łożu.
-Ostatnio bardzo często jesteś zmęczona. Nie rozchorowałaś się?
Po wypowiedzeniu tych słów silne dłonie spoczęły na jej policzkach, delikatnie gładząc cerę na twarzy nastolatki, która z zamkniętymi oczami rozkoszowała się tą chwilą.
-Nie sądzę. Może jestem po prostu przepracowana. Niedługo pozwolę sobie na trochę odpoczynku.
-Powinnaś zrobić sobie wakacje. Może odwiedzisz Midgard?
Zaproponował Loki, zsuwając dłonie wzdłuż jej ciała i układając palce na talii swojej małżonki.
-Tylko, jeśli pojedziesz ze mną. Jestem pewna, że Avengersi ucieszą się z naszej wizyty.
Odpowiedziała ale gdy otowrzyła oczy od razu zauważyła niepokój na twarzy swojego Samboer. Zmarszczone brwi i uważny wzrok utkwity w nią bez ustanku skutecznie ją wystraszyły.
-Vilde... jesteś pewna, że nie jesteś chora? Trzymam dłonie na twojej talii jednak wciąż wyczuwam uderzenia twojego serca, które są niezwykle szybkie. Nie powinny takie być. Jak się czujesz?
Zaskoczyło ją zarówno stwierdzenie jak i pytanie Loki'ego. Zastanowiła się przez chwilę, nim udzieliła mu odpowiedzi zgodnej z prawdą.
-Czuję się zmęczona i trochę bolą mnie plecy, jednak poza tym nic mi nie dolega.
-Pozwolisz, że cię zbadam? Nie będę mógł inaczej zasnąć.
Na twarz dziewczyny wpłynął delikatny uśmiech i wyciągnęła dłoń, w którą król od razu wtulił swój policzek, przymykając oczy.
-Kochanie, ufam ci. Wiesz, że zrobię wszystko, o co poprosisz. Nie musisz pytać. Ostatnio mamy bardzo mało czasu dla siebie, zajmujemy się wszystkim, tylko nie sobą. Może warto trochę zwolnić i nacieszyć się wspólnym czasem?
Zaproponowała miękko i po chwili poczuła ciepło w okolicach brzucha, świadczące o tym, że jej małżonek używa na niej właśnie magii by dowiedzieć się, co jej jest. Prawie serce wyskoczyło jej z piersi, gdy w pewnym momencie czarnowłosy wciągnął głośniej powietrze a jego twarz wyrażała najczystszy szok. Wyglądał, jakby dosłownie zobaczył ducha.
-Loki?
Zapytała w końcu niepewnie, gdy od dłuższego czasu nie czuła już ciepła świadczącego o medycznej magii ale chłopak dalej się nie odezwał ani nie poruszył.
-Być może mieliśmy dla siebie mało czasu ale najwyraźniej mieliśmy go wystarczająco.
Odpowiedział w końcu wymijająco, zbijając swoją partnerkę kompletnie z tropu i uśmiechając się do niej, jakby miał w planach coś niezwykle wspaniałego.
-O czym ty mówisz, Loki?
Napotkała spojrzenie zielonych oczu w którym zauważyła iskierki szczęścia, których nie potrafiła z niczym skojarzyć ani zrozumieć aż w końcu usłyszała te trzy słowa z ust swego męża.
-Wygląda na to, że jesteś w ciąży.
Poinformował zupełnie, jakby to było coś najzwyczajniejszego na świecie, chociaż jego oczy zdradzały, jak bardzo jest tym faktem podekscytowany i a jego radość zdawała się przybierać wręcz materialną postać. Jego małżonka wyglądała za to, jakby nie wiedziała, czy ma płakać ze szczęścia czy właśnie zobaczyła ducha.
-Żartujesz sobie?
Zapytała w końcu głosem ściśniętym od emocji a po jej bladych policzkach zaczęły spływać pierwsze kryształowe łzy. Wyglądała zupełnie jak ktoś, kto właśnie otrzymał niezwykle dobrą informację i nie mógł w nią jeszcze uwierzyć. Loki wyciągnął dłoń i w opiekuńczym geście pogłaskał ją po policzku, nie mogąc uwierzyć w to, że niedługo zostanie tatą.
-Nie, kochanie. W twoim łonie rośnie nasz młody dziedzic.
Uśmiechnął się i pochylił, by złożyć długi, czuły pocałunek na ustach swojej Samboer i otrzeć łzy z jej pięknej twarzy. Dziecko boga psot i kłamstw oraz bogini podróży i zagubionych. Pierworodny bądź pierworodna króla i królowej Asgardu. Potomek króla Jotunheimu i łączniczki Midgardu.
-Jak damy mu albo jej na imię?
Zapytała ze śmiechem Vilde, pozwalając w końcu tej wiadomości dotrzeć do swojego umysłu i cieszyć się nią jak powinna. Nie sądziła, że po utracie poprzedniej ciąży tak bardzo będzie cieszyć się na wieść o dziecku. Tym razem nie będzie nikogo, kto im przeszkodzi w ich szczęściu. Chociaż tego nie wiedzieli, oboje w myślach złożyli właśnie w tym momencie tą obietnicę.
-Może Sorine w wypadku dziewczynki? Na prawdę jest ona darem, zasłużyła więc na odpowiednie imię.
Król Asgardu nie musiał długo zastanawiać się nad wyborem, zupełnie jakby już od dawna wiedział, jakie imię nada swojej potomkini. Gdy Vilde sobie to uświadomiła, poczuła rozlewające się na jej sercu ciepło i skinęła głową, zgadzając się ze swoim mężem ale w tym momencie nie mogła wydusić z siebie ani słowa. Musiała minąć dopiero dłuższa chwila, nim znów była w stanie mówić.
-Chłopca możemy nazwać Hallvor. Aby zawsze mógł bronić swojego ludu.
Zaproponowała unosząc drżącą dłoń i kładąc ją w miejscu, gdzie rozwijało się w niej nowe życie. Nie dała rady dłużej wytrzymać. Wybuchnęła płaczem, zupełnie niczym małe, zagubione dziecko i nic nie było w stanie jej uspokoić. Emocje wzięły górę i nic nie było w stanie już ich powstrzymać. Mimo to a może właśnie dlatego, Loki dawał z siebie wszystko, by zapewnić żonie komfort. Tulił ją w swoich ramionach i szeptał czule, jak wiele dla niego znaczy i jak bardzo ją kocha, póki nie zmorzył jej spokojny, uiskrzony szczęściem sen. Jednak nawet wtedy przez jeszcze długi czas przyglądał się jej spokojnej, upiększonym delikatnym uśmiechem twarzy i wyznawał słowa miłości, nawet gdy nie mogła go już usłyszeć.
Komentarze
Prześlij komentarz