Pamiętnik wielkich zmian - Rozdział 16

 Kilka dni później zupełnie niespodziewanie w ciągu dnia pałac przeszył krzyk, który zmroził krew w żyłach dosłownie wszystkim, do których on dotarł. Wszyscy oczywiście doskonale zdawali sobie sprawę, co oznaczał ten krzyk pełen bólu w wykonaniu młodej królowej ale i tak każdy, kto go usłyszał czuł dość sporą dozę współczucia. Nieliczni jedynie wiedzieli, że również inna rzecz ma znaczenie - mianowicie to, że dziecko, które właśnie zechciało się urodzić, jest w jakiejś części lodowym olbrzymem i będzie większe niż normalny noworodek. Przy samej Vilde znajdowali się za to Loki, Frigga i dwójka lekarzy oraz kilka dam dworu, które specjalizowały się w magii medycznej i miały robić za położne i pielęgniarki. Blondynka leżała na przygotowanym na ten dzień łóżku i wiłaby się z bólu, gdyby nie przytrzymujące ją w miejscu dłonie obecnych w pomieszczeniu pomocy medycznych.

Król Asgardu wyglądał z kolei, jakby zajrzał w oczy samej śmierci. Był blady a na jego skroniach lśnił pot, mimo że to nie on leżał na łożu i miał zaraz wydać na świat dziecko. Było to spowodowane nie tylko ich więzią ale również tym, że był bardzo przejęty i chciał odebrać cały ból od swojej ukochanej, której dłoń trzymał w swoich. Frigga czasami zastanawiała się, czy jej syn przypadkiem zaraz nie zemdleje, bo wyglądał jakby niewiele mu do tego brakowało ale całe szczęście póki co trzymał się jeszcze na nogach. 

-Kochanie, świetnie sobie radzisz.

Zapewniła stara królowa swoją synową, widząc jak jej ciężko. Sama doskonale pamiętała moment narodzin Thor'a, więc bardzo dobrze zdawała sobie sprawę, co się dzieje z tą drobną blondynką. Mieli szczęście, że zakazali pozostałym wchodzić do pokoju i postawili straże, bo obecność pozostałej części rodziny mimo że podszyta jedynie dobrymi chęciami, mogła w tym momencie jedynie pogarszać sytuację. Musieli po prostu szybko doprowadzić to wszystko do końca i pozwolić królowej odpocząć i się zregenerować. 

Poród trwał bardzo długo i okazał się bardzo ciężki i wyczerpujący nie tylko dla młodej matki ale również dla jej partnera. W końcu jednak rozbrzmiał płacz noworodka i szczęśliwi rodzice mogli wziąć w ramiona swoją pierworodną córeczkę, nie mogąc oderwać wzroku od jej zaróżowionej skóry. Loki ujął ostrożnie swoją ukochaną w ramiona i złożył pocałunek najpierw na jej czole a potem na ustach, uśmiechając się do niej z wdzięcznością mimo tych wszystkich przeżyć ostatnich godzin. 

-Byłaś bardzo dzielna, skarbie. 

Szepnął, nie chcąc budzić ich nowonarodzonej księżniczki. Vilde słabo odwzajemniła uśmiech, zmęczona porodem i przytuliła swoją córeczkę mocniej do piersi, wciąż na nią uważając. 

-Bo byłeś przy mnie.

Odpowiedziała sennie, układając głowę wygodniej na poduszce. Chociaż była potwornie zmęczona a oczy jej się kleiły, wciąż próbowała pozostać przytomna, jakby nie chciała zasnąć. Długie palce zaczęły głaskać ją po głowie, dając jej odrobinę pieszczoty.

-Śpij. Zajmę się małą. Zasłużyłaś na odpoczynek. 

Loki troskliwie wziął swoją córeczkę z ramion ukochanej i złożył pocałunek na słodkich ustach swojej Samboer, po czym spojrzał na nią z czułym uśmiechem. Młoda królowa nawet nie zauważyła, jak zasnęła, więc bóg psot nie chcąc jej przeszkadzać zabrał swoją nowo narodzoną pierworodną z pomieszczenia, pozwalając Vilde odpocząć. Zgodnie z oczekiwaniami za drzwiami znalazł medyków, którzy od razu podali mu jakieś kartki. 

-To plan, jak powinniście się nią zjamować przez kolejne kilka dni. Będzie szybko rosła, prawdopodobnie aż do szóstego miesiąca życia, potem przystopuje i będzie rozwijać się w tempie swoich rówieśników. Jeśli będziecie mieć jakieś pytania, jesteśmy do dyspozycji o każdej porze dnia i nocy. 

Zapewnił nadworny lekarz, otrzymując uśmiech pełen wdzięczności od świeżo upieczonego taty.

-Dziękuję ci, będę pamiętać. 

-Muszę przyznać, że większość ojców nie wytrzymuje i mdleje bądź wychodzi z sali porodowej. Świetnie się pan spisał. Młoda królowa ma szczęście, że pan jest jej Samboer. 

Dodał medyk nim wyszedł, zostawiając Loki'ego sam na sam z jego myślami i noworodkiem. Dopiero po chwili do pomieszczenia weszła świeżo upieczona babcia z uśmiechem pełnym dumy podchodząc do swojego syna. 

-Macie piękną, zdrową córeczkę. Zdecydowaliście, jakie imię jej nadacie?

Zapytała z czystym zaciekawieniem, układając jedną z dłoni na malutkiej, pokrytej krótkimi, czarnymi włosami główce i przyglądając się swojej wnuczce. 

-Owszem. Nasza córka będzie nosić imię Sorina. Sorina Laufeydottir. Osoby o tym imieniu kochają swoją rodzinę. Są osobami inteligentnymi i kreatywnymi a jednocześnie bardzo zorganizowanymi. Konsekwentnie dąży do celu, jaki sobie wyznacza. Myślę, że to odpowiednie cechy dla przyszłej królowej. 

Odpowiedział król, przyglądając się z uwielbieniem swojej córce, uśmiechając się przy tym. Co prawda na początku zdecydowali o imieniu Sorine, jednak po przeanalizowaniu kilkunastu ksiąg z imionami postanowili zmienić je na Sorina. Imiona mają bardzo duże zanczenie w Asgardzie i nie należy się oszukiwać, że jest inaczej. Westchnął cicho i wrócił spojrzeniem na swoją małą córeczkę.

-Będziecie bardzo szczęśliwi. Czuję to. No i mam nadzieję, że mała Sorina doczeka się rodzeństwa. Życie jedynaczki bywa bardzo samotne, Vilde coś o tym wie.

Na te słowa starej królowej jednak jej syn zareagował niemal alergicznie, Skrzywił się lekko i nie mógł ukryć wzdrygnięcia, co wywołało pytające spojrzenie jego matki.

-Nie czułem nawet części bólu Vilde a i tak był on ogromny. Nie zamierzam narażać jej drugi raz na coś tak bolesnego i na takie przeżycia. Nie mam zamiaru znów prosić ją o danie mi potomka. 

Wyjaśnił cicho, jednak jego głos był pewny. Wierzył w to, co mówił i nie miał zamiaru wycofać się ze swoich słów. Nie chciał znów patrzeć, jak jego ukochana wije się i płacze z bólu wiedząc, że może tego uniknąć. Było to dla niego okropne przeżycie i nie mógł sobie wyobrazić, jak okropnie musiała czuć się jego żona.

-Zobaczysz, że gdy zapytasz ją o to za jakiś czas, sama będzie przyznawać, że nie było tak źle. Niestety poród, szczególnie urodzenie dziecka, które w jakiejś części jest lodowym olbrzymem, jest bardzo bolesnym i ciężkim przeżyciem. Ale każda matka, która chciała mieć swoje dziecko stwierdza, że było warto. Niektóre chcą mieć tylko jedno dziecko, niektóre chcą mieć ich dziesięcioro. Jednak wniosek zawsze jest ten sam, matki, które urodziły z własnej woli, doskonale się z tym czuły i niczego nie żałowały.

-Nie poproszę jej o to ponownie i nigdy więcej jej na coś takiego nie narażę. 

Tym zdaniem Loki zakończył dyskusję i wrócił do pokoju, w którym jego żona już spała w nowym łóżku. Najwyraźniej położne ją przełożyły. Usiadł na wygodnym fotelu postawionym tuż obok i poprawił ułożenie swojej córeczki w ramionach, uśmiechajac się do niej z czułością. Chwycił dłoń swojej ukochanej w swoją własną i nawet nie zorientował się, kiedy usnął.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pamiętnik byłego Asgardczyka - Prolog

Pamiętnik wielkich zmian - Rozdział 19

Sługa - Rozdział 9