Sługa - Rozdział 12
Ten wieczór, gdy Loki obnażył przed swoją nową podwładną swoje rany i wyznał jej całą prawdę, nie pozostał bez echa i chłopak doskonale wiedział, że coś się między nimi zmieniło. Wytworzyła się między nimi jakaś nić porozumienia i intymności, której nie rozumiał i było to dla niego na tyle nowe, że nie do końca wiedział, jak ma się z tym zachować. Z zaskoczeniem stwierdził również, że chociaż nieznacznie to opadła maska nastolatki i zauważał nieznaczne zmiany w jej zachowaniu. Nie wiedział, dlaczego ale nagle zaczął zauważać emocje w jej oczach i delikatne zmiany na jej twarzy. Na przykład w tym momencie, wszyscy zasiadali przy wspólnym stole i jedli kolację a Marie jak zawsze mu asystowała i usługiwała przy posiłku. Miała o wiele mniej obowiązków przy posiłkach aniżeli pozostali asystenci, ponieważ Loki większość rzeczy wolał robić sam i pod tym względem nie był zbyt wymagający, co dziewczyna często przyjmowała z ulgą. Nie znała jednak jeszcze płynnie asgardzkiego i ciężko było jej domyślić się, o co chodzi w rozmowie. Dlatego też nie mogła zareagować, gdy podeszła by nalać Loki'emu wina i podskoczyła aż, gdy jeden z przyjaciół Thor'a klepnął ją prosto w pośladku. Bóg psot doskonale zauważył przebłysk przerażenia i dezorientacji na twarzy nastolatki, która jednak szybko się opanowała i bez żadnej reakcji wróciła do rzędu służących, ignorując śmiech wśród kilku najbliższych następcy tronu przyjaciół. Thor jedynie zgromił ich spojrzeniem, ostrzegając ich tym samym, że nie będzie tolerował takiego zachowania, jednak nie skomentował tego. W przeciwieństwie do swojego brata, Loki nie zamierzał milczeć.
-Byłbym wdzięczny, gdybyście trzymali swoje brudne łapy z daleka od mojej prywatnej służby. Zdawało mi się iż ostatnio już wyraźnie zaznaczyłem, że nie życzę sobie, aby ktokolwiek zbliżał się do mojej służby. Jeśli tego nie uszanujecie, osobiście wymierzę wam karę i doskonale wiecie, że mam takie prawo.
Skwitował nadwyraz spokojnie, chociaż zachowanie towarzystwa wojowników napawało go ogromnym zniesmaczeniem i ledwo powstrzmywał się przed grymasem na jego twarzy. Westchnął cicho i upił łyk wina ze złotgeo kielicha a śmiechy natychmiast ucichły. Satysfakcjonował go fakt, że mieszkańcy zamku się go bali. Jedynie trzy osoby w całym królestwie były od niego niezależne i nie miał nad nimi władzy. Przynajmniej na razie.
-Loki, nie spinaj się tak. Przecież nic takiego się nie stało. Chyba, że to twoja nałożnica?
-Nie sądzę, aby moje życie erotyczne było czyjąkolwiek gestią poza moją i mojej nałożnicy bądź nałożnika.
-O tak, dobry chłopaczek od czasu do czasu nie jest zły. No i nie ma ryzyka, że dziecko urodzi. Taki jeden chłopak ostatnio mnie pytał, czy na dworze nie potrzeba nałożnika. Miałbyś ochote, Loki?
-Nie i na tym zakończyłbym temat.
Kątem oka Loki widział odbicie swojej służącej w złotym dzbanku stojącym tuż przed nim. Zdawało mu się, że dziewczyna drgnęła kilka razy w trakcie tej rozmowy, jednak nie był tego pewien.
Kolacja upłynęła do końca w dość dziwnej i trochę nerwowej atmosferze, jednak bóg psot kompletnie się tym nie przejmował. Zaraz po zakończeniu posiłku z zadowoleniem wrócił do swoich komnat, słysząc za sobą ciche kroki służącej, która podążała tuż za nim. Zaprowadził ją do swoich komnat i poczekał aż usłyszał, że zamknęła za nimi drzwi, nim w końcu odetchnął głęboko i zdjął swój płaszcz, po czym opadł ciężko na fotel, przymykając oczy. Czuł się wyczerpany.
-Mogę o coś zapytać, panie?
Zapytała dziewczyna, stojąca najwyraźniej niedaleko, bo chociaż mówiła cicho to doskonale ją słyszał.
-Skończ z tymi formalnościami. Jesteśmy tu sami a zaklęcie chroni nas przed ciekawskimi. O co chcesz zapytać?
Machnął niedbale ręką, rozwalając się bardziej na wygodnym fotelu i czując, że w końcu może się zrelaksować. Czuł się dziwnie spięty i w sumie sam nie wiedział, dlaczego.
-Masz kochanka?
Loki czuł się w tym momencie, jakby właśnie otrzymał jedną z błyskawic swojego brata. Zastanawiał się, skąd takie pytanie pojawiło się w ogóle w głowie nastolatki, jednak chyba był zbyt zmęczony by połączyć kropki i w końcu się poddał.
-Dlaczego o to pytasz?
Postanowił iść po nitce do kłębku i zobaczyć, dlaczego w ogóle zaskoczono go takim pytaniem. Nie spodziewał się, że dziewczyna poruszy w najbliższej przyszłości ten temat.
-Wydaje mi się, że rozmawialiście o tym przy kolacji. Chociaż może się mylę.
Chłopak pokiwał głową po czym otworzył oczy i spojrzał na swoją służącą, uśmiechając się lekko. Wyciągnął do niej rękę i czekał cierpliwie. Po kilku sekunadch nastolatka zrozumiała przekaz i usiadła mu na kolanach, wtulając się w ramiona swojego przełożonego.
-Owszem, jeden z durnowatych przyjaciół mego brata proponował mi nałożnika z miasta. Odmówiłem mu jednak. Nie spodobało mi się, jak cię potraktował i zabroniłem im tego, na co oczywiście powiązali to z tym, że jestem niezadowolony z usług moich nałożników, co jest idiotyczne. Tylko wojownik bez krzty taktu i pomyślunku uznałby to za oczywisty powód mego oburzenia.
Loki objął swoją służącą jednym ramieniem, drugą ręką zajmując się bawieniem się jej długimi włosami. W jakiś sposób czuł się spokojniej gdy wiedział, że jest bezpieczna.
-Nie wiedziałam, że masz nałożników.
-Nie mam. Kiedyś miałem, jednak nie gustuję w nałożnicach i nałożnikach, którzy zrobią wszystko dla nowej błyskotki. Ty jednak zdaje się nie spałaś w nocy, prawda? Co robiłaś?
-Inne służące zaangażowały mnie w nocne usługiwanie królowi i królowej. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak wykańczające to było.
Przyznała i automatycznie ziewnęła, zupełnie jakby męczyło ją samo przypominanie sobie o tym.
-Powinnaś się przespać. Nie krępuj się, poczytam w tym czasie.
-Dziękuję.
Loki doskonale zdawał sobie sprawę, że dziewczyna miała problemy ze snem. Bardzo często chodziła zmęczona i zmuszał ją do snu w jego obecności, aby mieć pewność, że dziewczyna faktycznie zregeneruje się w trakcie kilku godzin. Sięgnął po swoją pelerynę i okrył nią skuloną na jego kolanach dziewczynę, po czym zabrał się za czytanie książki. Już po kilku chwilach mógł wsłuchiwać się w jej miarowy oddech.
Komentarze
Prześlij komentarz