Zaginiony książę - Rozdział 5
Loki odetchnął z ulgą dopiero kilka dni później, gdy domyślił się, że nic się nie stało a jego nowa służąca zostaje u niego - przynajmniej na razie. Miał nadzieję, że tak zostanie, bo przez te niecałe dwa tygodnie zdążył ją już bardzo polubić i nie chciałby, żeby nagle zniknęła z jego życia. Wydawało mu się, że jest ona jedyną osobą, która go rozumiała i była wobec niego szczera, nie grała w żadne gierki i nie planowała podstępów, była całkowicie szczera w stosunku do swego pana.
Tego dnia Silje znów usługiwała mu przy stole, gdy zwrócił się do niej sam Odyn, zwracając na siebie uwagę wszystkich obecnych.
-Panienko Silje.
-Słucham, panie?
-Powiedz mi, jak traktuje cię mój młodszy syn? Doszły mnie słuchy, że oddelegował wszystkie inne służki i zarządził o twojej nietykalności dla kogokolwiek poza nim. Czy traktuje cię odpowiednio?
-Tak jest, panie. Pan Loki jest niezwykle uprzejmy, nigdy na mnie nie krzyczy i nigdy nie zrobił nic nieodpowiedniego.
Odpowiedź młodej służącej była niezwykle dyplomatyczna ale jednocześnie szczera, mimo że dziewczyna pominęła wiele faktów, które rozgrywały się za zamkniętymi wrotami komnat czarnowłosego. Nie wspomniała nic o ich wspólnym czytaniu, tańcu, rozmowach... i bardzo dobrze.
-Dlaczego większość czasu spędzasz w komnatach mojego syna a nie przed nimi?
-Ponieważ pan Loki twierdzi, że chce mieć mnie pod ręką w razie, gdyby czegoś potrzebował. Poza tym podaję mu rzeczy, o które prosi, pomagam się przebrać i zabieram od razu jego brudne ubrania i przynoszę nowe, przynoszę przekąski i napoje.
-W porządku. Gdyby stało się coś nieodpowiedniego, powiadomisz mnie o tym?
-Oczywiście, panie.
-Loki, pragnę ci tylko przypomnieć, że możesz być moim synem aczkolwiek stosunki seksualne dozwolone są dopiero od 940 roku (15 lat ludzkich). Nie zapominaj o tym.
-Nie zapomnę, ojcze. Nie złamałem i nie złamię twego prawa.
Odpowiedział najspokojniej w świecie czarodziej, bawiąc się złotym kielichem wypełnionym wodą w palcach. Westchnął cicho gdy zauważył, że król już nic od niego nie chce aczkowliek bardzo irytował go fakt głupich chichotów i ukradkowych spojrzeń od przyjaciół Thor'a.
-Jeśli kwestia stosunku seksualnego dwójki 625 latków jest dla was taki zabawny, śmiem wysnuć teorie, że jesteście poważnie zaburzeni psychicznie i powinniście przemyśleć swoje zachowanie. Nie tknąłem mojej służącej i nie zamierzam tego robić, przynajmniej przez jakiś czas. Nie myślę również nawet o tego typu aktywnościach.
Zwrócił im uwagę, gdy spojrzenia i uśmiechy stawały się coraz wyraźniejsze, jednak w tym momencie wszyscy zamarli, za to Thor wybuchł gromkim śmiechem. Zawsze niezmiernie bawiły go takie potyczki słowne pomiędzy jego bratem a przyjaciółmi i w jego mniemaniu była to oznaka zacieśniającej się przyjacielskiej więzi między nimi. Nie zdawał sobie sprawy, że było zupełnie na odwrót, jednak nikt nie miał zamiaru go o tym uświadamiać. Loki zakończył swój posiłek, więc podziękował za niego i skinął na swoją służkę, dając jej znać, że chce wrócić do swoich komnat. Gdy już się tam znaleźli, nałożył na komnaty zaklęcie, którego zaczął ostatnio używać - odcinał ich od świata nie pozwalając nikomu na podglądanie czy podsłuchiwanie. Gdyby ktoś zbliżył się do drzwi, Loki zostałby o tym od razu poinformowany. Dopiero gdy skończył odwrócił się do dziewczyny z delikatnym uśmiechem.
-Wybacz mi za nich, proszę. Przyjaciele mego brata są nieokrzesani i wyjątkowo niedojrzali. Mam nadzieję, że ani oni ani mój ojciec nie sprawili ci przykrości ani nie wpędzili cię w poczucie niezręczności.
Powiedział, uważnie obserwując młodą twarz jego rozmówczyni. Ta jednak jedynie odwzajemniła jego uśmiech i pokręciła głową, dając znać, że wszystko w porządku i wzięła do ręki pustą, szklaną misę.
-Przyniosę owoce i wodę. Za moment wrócę.
Oznajmiła i wyszła, zostawiając Loki'ego sam na sam z jego myślami.
***
Lata mijały a Loki coraz bardziej zacieśniał więzi ze swoją służącą z którą miał coraz lepsze stosunki. Spędzali ze sobą coraz więcej czasu i coraz lepiej się rozumieli. W końcu jednak ich sielanka została przerwana, gdy bóg kłamstw ukończył 1000 rok co oznaczało jego 16 urodziny a jednocześnie wkroczenie w dorosłość. Z tej okazji przygotowano na jego cześć specjalne przyjęcie, jednak to go absolutnie nie obchodziło. Z niemrawą miną stał w swojej sypialni, zwrócony przodem do okna i obserwował królestwo przygotowujące się na świętowanie jego dojrzałości. Kompletnie nie miał na to ochoty ale widział to również jako okazję do pokazania się i zaprezentowania mieszkańcom swych mocnych stron. Jednak gdy usłyszał znajome kroki od razu odwrócił się z delikatnym uśmiechem plecami do okna. Do pokoju z radosnym uśmiechem na twarzy wkroczyła nastolatka, którą poznał ponad 300 lat temu - jego służąca, teraz nosząca równie skąpe odzienie co wtedy, tak jak to nakazywał królewski protokół z długimi, czarnymi włosami opadającymi miękko na plecy. W delikatnych dłoniach ozdobionych pierścieniami, symbolami tego, do kogo przynależy, trzymała niewielkie pudełeczko.
-Loki, wszystkiego najlepszego! Przyniosłam ci prezent z okazji wkroczenia w dorosłość.
Oznajmiła i podała mu do rąk pakunek, co wywołało ciepło na jego sercu. Odwzajemnił uśmiech i ujął jej dłoń w czułym geście, wiedząc, że jest to chwila w której mogą sobie na to pozwolić.
-Dziękuję. Prezent od ciebie znaczy dla mnie o wiele więcej niż prezenty od wszystkich innych. Pozwól, że rozpakuję go wieczorem, po całej ceremonii i wtedy będę się nim zachwycać. Czy to w porządku?
Zapytał miękkim tonem, poprawiając ramiączko z delikatnego materiału na bladym ramieniu nastolatki. Na moment spletli razem swoje dłonie, jednak równie szybko odsunęli się od siebie na dwa kroki.
-Będę zaszczycony, jeśli pojawisz się tu po zakończeniu uroczystości. Chciałbym móc z tobą zatańczyć.
Szepnął jednak nie odzwali się więcej, ponieważ do pomieszczenia wszedł nie kto inny, jak królowa we własnej osobie, której twarz zdobił wielki uśmiech. Niemal od razu porwała swego syna w ramiona.
-Jak ty szybko rośniesz, kochanie! Jesteś gotów? Przyjęcie zaraz się rozpocznie.
-Owszem, wszystko gotowe. Pozwolisz?
Chwycił swoją matkę pod rękę i po chwili kroczył wraz z nią korytarzami, kierując się wprost do sali bankietowej, gdzie miało się rozpocząć przyjęcie.
Przyjęcie urodzinowe jednak nie potoczyło się do końca tak, jak sobie tego życzył. Owszem, nie miał żadnych niesnasek z nikim jednak ludzie szeptali za jego plecami. Nie mógł niestety zrozumieć, co, ponieważ gości było na tyle dużo, że zgiełk uniemożliwiał mu zrozumienie czegokolwiek. Gdy więc zobaczył swoją służącą w tłumie, skinął na nią.
-Podsłuchaj proszę, o czym rozmawia większość gości. Mam wrażenie, że jest to coś o mnie, jednak wszystko zlewa się w całość i nie potrafię nic z tego wyłapać. Opowiesz mi wieczorem, dobrze?
Wiedział, że nie musi jej o nic prosić. Sam rozkaz wystarczyłby, by Silje bez słowa sprzeciwu wykonała powierzone jej zadanie ale była mu o wiele bliższa niż zwykła służąca, nie zamierzał jej więc wykorzystywać i być dla niej niemiłym. Nastolatka skinęła głową i zniknęła w tłumie, idealnie wpasując się w tło - nikt nie mógł się domyślić, że była służącą. Wróciła dwie minuty później tylko po to, by podać mu w dłoń niewielką kiść słodkich winogron i skłonić się, by nikt nie domyślił się, o co może chodzić tej dwójce. Niestety bardzo dużo osób miało na nich oko.
Loki nie mógł przestać o tym myśleć aż do zakończenia przyjęcia. Bawił się nienajgorzej ale jednocześnie był bardzo uważny - musiał obserwować, czy nikt nie domyśla się, jakie zadanie wydał swojej prywatnej służącej, jednak nic podejrzanego nie zauważył. W końcu mógł wrócić do swojego pokoju i rzucił na komnaty standardowe zaklęcie, zaraz potem rzucając się na łóżko. Wpatrywał się w sufit czekając, aż w końcu przyjdzie jego gość. Przyjaciółka. Nie mógł doczekać się rozmowy z nią. Minęło jednak dość sporo czasu nim w końcu dotarła do jego pokoju z uśmiechem wymalowanym na twarzy i zamykając za sobą drzwi. Od razu poderwał się do siadu.
-Trochę ci to zajęło, Silje.
-Wybacz, musiałam pomóc sprzątać po przyjęciu. Uwinęłam się najszybciej, jak to było możliwe.
Loki wziął w dłonie pudełeczko, które od rana czekało na otwarcie i uśmiechnął się do nastolatki, gestem ręki zachęcając, by zajęła miejsce na łóżku tuż koło niego.
-Jeśli pozwolisz, z przyjemnością otworzę teraz prezent od ciebie.
Odpowiedział podważając wieko pudełeczka i powoli je otwierając, zauważając w środku srebrzysty wisiorek z delikatną zawieszką w kształcie węża z zielonym oczkiem. Z zaskoczeniem przyjrzał mu się i ujął delikatne srebro w palce, zastanawiając się, skąd jego służąca wytrzasnęła coś takiego.
-Musiało kosztować cię majątek.
Powiedział cicho, uśmiechając się od niej delikatnie i wyciągnął wisiorek z pudełka, po chwili zapinając go sobie na szyji.
-Nie koszty się liczą a myśl z jaką dajesz komuś podarunek. Mam nadzieję, że ci się podoba.
-Czy mi się podoba? To najcudowniejszy prezent, jaki dostałem, Silje. Nie mógłbym prosić o nic lepszego.
Przyznał cicho i spojrzał w twarz swojej rówieśniczce i uśmiechnął się lekko, widząc nieznaczną niepewność na jej licu. Przez chwilę milczeli, patrząc się sobie w oczy, nim ktoś coś powiedział.
-Loki, doskonale wiesz, że zrobię wszystko, o co tylko mnie poprosisz. Powiedz jedno słowo a dam ci cokolwiek zechcesz.
Wyszeptała cicho nim odsunęła się na nieznaczną odległość. Zaraz jednak poczuła chłodną dłoń na karku i została przyciągnięta bliżej niż kiedykowliek, złączając ich usta w delikatnej ale długiej pieszczocie, którą dzielić mogli tylko oni dwoje. Gdy w końcu się od siebie odsunęli, dzieląca ich odległość była na tyle niewielka, że ich oddechy mieszały się ze sobą a Loki doskonale mógł zauważyć rumieniec na bladej cerze swojej służącej.
-Powiedz mi więc, czego pragniesz. Chcę usłyszeć, czego chcesz, Silje.
Powiedział a każdy ruch warg muskał usta jego służącej, która dostała gęsiej skórki słysząc niski ton i czując ciepły oddech na swoich ustach. Nie mogła uwierzyć, że to się właśnie dzieje. Wyciągnęła dłoń i nieśmiało dotknęła opuszkami palców jego ręki by w końcu zacisnąć palce na przedramieniu dając mu znać, by się nie odsuwał.
-To jest rzecz o którą nie śmiem prosić nawet ciebie, Loki.
Odpowiedziała spoglądając prosto w jego zielone, pociemniałe od pragnienia oczy. Palce drugiej dłoni boga psot dotknęła jej szyji by wyznaczyć szlak wzdłuż niej i zsunąć ramiączko z jej ramienia, pozwalając materiałowi zsunąć się bardziej w dół. Kolejny ruch a górna część okrycia dziewczyny rozwiązała się, opadając cicho na aksamitną pościel i odsłaniając mlecznobiałą skórę i jędrne piersi. Bóg kłamstw odsunął się tylko odrobinkę a jego dłoń delikatnie osunęła się w dół, wędrując wzdłuż całego boku nastolatki i wywołując gęsią skórkę na jej ciele, co sprawiło, że się uśmiechnął.
-Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak piękna jesteś, Silje.
Oznajmił po czym przyciągnął ją do pocałunku o wiele bardziej namiętnego i władczego niż wcześniej. Tej nocy nie miał już usłyszeć z jej ust nic poza jękami przyjemności i jego własnym imieniem.
Komentarze
Prześlij komentarz