Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2021

Sługa - Rozdział 5

  Loki odzyskał przytomność dopiero kilkanaście godzin później w nieznanym mu miejscu - domyślił się, że jest to lokum Avengers'ów, którzy pokonali go, w jego mniemaniu, zaledwie chwilę temu. Nie zdawał sobie sprawy, jak dużo czasu minęło, odkąd stracił przytomność. Uniósł się na łokciach i rozejrzał ciekawie dookoła, chcąc poznać pomieszczenie, w którym przebywał - wyglądało na coś pomiędzy szpitalną salą a laboratorium i w sumie niespecjalnie wiedział, co to miało być w finalnym zamierzeniu projektanta, ale chyba postanowił w to nie wnikać i nie próbować dowiedzieć się, do czego mają służyć te wszystkie otaczające go przedmioty. W końcu jednak zauważył stojące po drugiej stronie sali łóżko a na nim - ciemnowłosą postać, którą uśpił, by nie przelała ani kropli swojej własnej krwi. Westchnął ciężko i podniósł się do siadu, zastanawiając się, co powinien teraz zrobić. Co prawda mógł wyjść z tego pomieszczenia, ale co miał zrobić jako następne? Albo gdzie w ogóle miał pójść? Nie znał

Sługa - Rozdział 4

Dopiero po upływie kolejnych trzech dni Loki dał w końcu znak, na jaki Avengers i jego brat czekali by dowiedzieć się, gdzie znajduje się bóg psot. Rankiem czwartego dnia razem z Marie włamał się do jednego z rządowych budynków i porwał jednego z posłów - kompletnie go nie znał i nie miał pojęcia, kto to jest, ale chciał wywołać zamieszanie i udało mu się to. Właśnie wstał z krzesła w gabinecie posła, chcąc się przejść po dość ładnym pomieszczeniu w którym jednak było zdecydowanie zbyt wiele dekoracji jak na jego gust, gdy dopadł go okropny ból głowy i czuł, jak zaczyna się dusić. -Dlaczego to zrobiłeś, nędzny asgardczyku? Usłyszał wściekły szept i wiedział, że nie wywinie się od odpowiedzi. Spróbował złapać oddech ale udało mu się to tylko odrobinę - akurat na tyle, by mógł odpowiedzieć na postawione mu pyatnie. -Dzięki temu człowiekowi będę mógł dotrzeć do tych, którzy rządzą Midgardem. Dzięki temu wkrótce zdobędę Midgard a zaraz potem obalę Odyna z asgardzkiego tronu i przekażę Wsze

Sługa - Rozdział 3

Od ich pamiętnej rozmowy w ogrodzie minęło kilka dni i Thor zdążył już niemal całkowicie o niej zapomnieć. Teraz jednak był strasznie zdezorientowany, przyglądając się zapisanej ładnym pismem kartki, którą trzymał w dłoni i czytał ją po raz kolejny. Nie umógł uwierzyć w zapisane starannie na kawałku pergaminu słowa i modlił się w duchu, by okazały się kłamstwem albo majakiem - byle nie prawdą. Tak, jak co rano, wszedł do pokoju swojego brata z zamiarem obudzenia go, sprawdzenia jego stanu i zabrania go na śniadanie do jadalni, jednak nie zastał czarnowłosego w jego łóżku - w sumie nie zastał go nigdzie. Dopiero po podwójnym przeszukaniu wszystkich należących do czarodzieja komnat zauważył na biurku kartkę z jego imieniem a gdy ją odwrócił, przeczytał słowa, których kompletnie się nie spodziewał. Zaatakowałem Midgard. Zadbaj o bezpieczeństwo tych, których kochasz. Osiem prostych słów a wywróciło cały jego świat do góry nogami. Nie wiedział, co ma zrobić - powiadomić ojca czy też raczej

Sługa - Rozdział 2

Loki praktycznie nie ruszał się z łóżka przez kolejne 2 dni, wstając tylko po to, by coś zjeść przy stole w jego pokoju i skorzystać z łazienki. Nie mówił wiele i w cale nie rwał się do tego, by z kimkolwiek rozmawiać, mimo że jego brat towawrzyszył mu przez niemal cały czas dbając o to, by odnaleziony jakimś cudem chłopak miał wszystko, czego mu potrzeba. -Mama prosiła, żebym ci przyniósł te książki. Jest wściekła na ojca, że nie pozwala jej się z tobą spotykać. Oznajmił blondyn trzeciego dnia wchodząc do pokoju ze stosem książek w rękach, który odłożył na stojące pod oknem biurko i spojrzał z uśmiechem na swojego adoptowanego brata. Ten siedział na łóżku pod kołdrą z lodowym okładem na karku i czytał jedną z książek, które wczoraj przysłała mu matka - wydawał się bardzo skupiony i miało się wrażenie, że w ogóle nie zauważył wtargięcia Thor'a do pokoju, chociaż oczywiście było inaczej. -Dzięki. Możesz mnie proszę zostawić? Chcę w spokoju poczytać. Odpowiedział spokojnie, cichym gł

Sługa - Rozdział 1

Bóg piorunów nie mógł uwierzyć w to, co właśnie widział przed swoimi oczami. Albo właściwie kogo widział tuż przed swoim nosem. Miał wrażenie, jakby wciąż śnił swój sen a przed nim malowało się wszystko inne tylko nie rzeczywistość. Dopadł do lekko zgarbionej postaci i porwał ją w ramiona. -Bracie! Szczupłe ciało drgnęło nerwowo, jakby chciał odsunąć się od blondyna ale nie zrobił tego. Przyszły następca tronu nawet nie zauważył tego drobnego ruchu, który był ledwie wyczuwalny, zbyt przejęty tym, co się właśnie działo. Dopiero po dłuższej chwili czarnowłosy został odsunięty od potężnego ciała na kilkanaście centymetrów a błękitne oczy zmierzyły jego zmarnowaną postać od góry do dołu. -Gdzie się podziewałeś? Co się z tobą działo? Pytał ale nie otrzymał odpowiedzi bo blade usta jedynie zacisnęły się w cienką linię. Thor nie rozumiał zachowania swojego brata ani nie do końca wiedział, dlaczego był tak cichy i zmizerniały. Nie widział w jego oczach tego blasku zwiastującego kolejną psotę,

Sługa - Prolog

Postawny blondyn stał w oknie jadalni, wpatrując się w rozciągające się dookoła zamku miasto. Myślami był bardzo daleko a jego błękitne oczy nie widziały tego, co malowało się między nimi. Z zamyślenia wyrwał go dopiero delikatny dotyk na przedramieniu a gdy tam spojrzał zauważył piękną, rudowłosą kobietę uśmiechającą się do niego delikatnie - z nutą zmartwienia wymalowaną na poozdobionej ledwo widocznymi zmarszczkami twarzy. Odwzajemnił gest nim znów skierował wzrok na królestwo jego ojca. -Widać, że się martwisz, synu.  Po pomieszczeniu poniósł się spokojny, miękki głos, który tak bardzo koił go od dziecka. Wróciły do niego wspomnienia tego, jak razem z bratem wysłuchiwali przed snem opowieści mówionych dokładnie tym głosem. Opowieści o wielkich czynach starych bogów i ich ojca oraz jego towarzyszy. Uwielniał te chwile i bardzo żałował, że już dawno minęły - prawdopodobnie bezpowrotnie. -Długo go nie ma. Nigdzie nie mogę go znaleźć. Nawet Heimdal go nie widzi. Przyznał, wzdychając ci